Rozdział 18
"Asher vs Ryan"
Karmel wbiła w czarną ziemię krzyż. Upewniła się czy stoi i odeszła kawałek.
- Łał... Więc to wszystko była wina tego staruszka?- zapytał Asher ze zdziwieniem jeszcze niedowierzając.
- Tak...- Ariadna spojrzała na trzy krzyże przed nią. Były to symbole grobów.
Po walce z upiorem, dziewczyna długo się nie pozbierała. Przez tydzień leżała w śpiączce. Straciła zbyt dużo krwi, by do tego nie doszło. Przełomem dla wszystkich było nie tylko to, jaką potężną wytrzymałość, siłę i wolę życia oraz walki ma Ariadna, ale również to, że dziewczyna użyła mocy. Od zarania dziejów, odkąd umierali pierwsi ludzie w pierwszych walkach, wojnach, wypadkach czy nieszczęściach. Powstawały duchy, a później upiory. Większość ludzi nie wierzyła w nie. Nie bez przyczyny. Nikt by nie chciał wierzyć, żyć w strachu. Nikt od stuleci nie użył przy nich mocy, mało kto je pokonywał. Lecz Ariadna zniszczyła tę barierę. Dla całego królestwa było to szokiem. Wreszcie się obudziła. Przez chwilę nie wiedziała, czy to był sen czy jawa. Ta walka pozostawiła po sobie ślad, nie tylko w słowach, uczuciach, w oczach. Ale również w postaci blizny na twarzy.
Ariadna patrzyła się nadal ponurym wzrokiem w czarną ziemię. Gdy wyzdrowiała, razem z przyjaciółmi powróciła tu, by pochować ciała i oddać im należny hołd, który się należy nawet najgorszemu złoczyńcy. Zagrzebali ciała, wyciągnęli ze studni ciało Rosanny. Zrobili to, na co nie mógł się zdobyć starzec. Cały czas Ariadna miała do siebie żal. Winiła się za ich śmierć. Z jej twarzy nie schodził smutek.
- Niezbyt godny pochówek...- westchnął Ryan.
- A czego się spodziewałeś?- zapytała ze złością i wyrzutem do niego Karmel.- Nagrobków z najdroższego marmuru, tony kwiatów i wiernego na zawołanie by ich pożegnał?!
- Nie... Po prostu mówię, że zasługiwali na coś lepszego.
Ariadna schyliła głowę, zamknęła oczy i wyszeptała najciszej jak umiała:
- Przepraszam...
- Wszystko gra?- zapytał jej z zatroskaniem Ryan.
Podniosła głowę, otworzyła oczy i odpowiedziała:
- Tak. Wszystko gra.
Po czym wsiadła wraz z Karmel na Albę i poleciały w kierunku zamku.
- Ryan!- podszedł do niego Asher.- Co to miało być?
- Ale o co ci chodzi?- zapytał go ze zdziwieniem.
- Co to było za pytanie?
- Ale jakie?
- No to, które zadałeś Ariadnie.
- A co cię to obchodzi?
- Obchodzi mnie, bo to moja siostra! I lepiej trzymaj się od niej z daleka.
- Bo co? Grozisz mi?!
- A żebyś wiedział.- Asher przeszedł obok niego szturchając go w ramię, wsiadł na Ohena po czym ruszył za dziewczynami, Ryan po chwili namysłu poszedł w jego ślady.
Po dotarciu do zamku, Asher poszedł prosto do stajni, nie zwracał uwagi co robią pozostali. Chciał rozładować napięcie. Chwycił widły, wszedł do boksu Ohena i zaczął przerzucać siano za drzwiczki. Pracując mamrotał coś pod nosem, niewyraźnie, a potem powiedział do siebie imitując głos Ryana:
- Ariadna, czy wszystko ok? Nie? A może jednak tak? A może to? A może tamto?! UGH...- gwałtownie usiadł na ziemi, stawiając narzędzie w pionie i powodując opadnięcie z niego pare źdźbeł siana prosto na jego głowę. Poirytowany strzepnął z siebie resztki suchej zieleniny i skulił się opierając głowę na kolanach.
- Jakby Ryan nie mógł się odczepić...
W tym momencie Asher się zorientował, że obserwuje go Hiryu. Był to dość zabawny widok, gdyż było mu widać tylko głowę zwisającą z dachu, do góry łapami. Gdyby było ciemno chłopak by smoka uznał za nietoperza. W końcu, stworzenie było niewiele większe od swojego krewnego. A co gorsza, (dla chłopaka) Hiryu miał minę w stylu "kurde z jakim idiotą ja się zadaję?" Z kolei Asher czuł się jak debil u psychiatry.
- No co?- zapytał jakby nigdy nic. Jaszczur zpikował kawałek w dół, a potem się wybił skrzydłami, do wnętrza boksu. Po czym już swobodnie szykując, usiadł na kolanach Ashera.
- O co ci chodzi?
Smok przewrócił oczami i wrócił do poprzedniej miny.
- To już nie wolno do siebie mówić?
Cicho zawarczał na chłopaka.
- Te! Opierzona jaszczurka! To nie twoja sprawa.
Tym razem Hiryu zasyczał.
- Myślisz, że ja cie rozumiem? Leć pokonwersuj z Ariadną.
Hiryu sprawiał wrażenie obrażonego.
- Oj, dobra, sory nie gniewaj się. To wszystko wina Ryana. Pokłóciliśmy się trochę. Pewnie słyszałeś każde moje słowo, ale moim zdaniem on się dla niej nie nadaje.
- I myślisz, że to załatwi sprawę? Narzekanie, kręcenie się w kółko i ciągłe kłótnie? Asher, twoja siostra sama potrafi sobie poradzić i bez ciebie, i bez Ryana! Może sama podejmować decyzje, ona nie jest już dzieckiem. Nie musisz jej zastępować już rodziców. Jest dorosła Asher.- Chłopak usłyszał z tego jedynie cichy ryk. Ale w głowie odzywały mu się podobne myśli.
- Myślisz, że..?
Smokowi rozbłysły niesamowicie złote oczy.
- Dzięki za... Rozmowę Hiryu.
Przez ułamek sekundy nastolatek miał wrażenie, że smok się do niego uśmiecha. Nagle zerwał się do lotu i z szybkością strzały, wyleciał. Zostawiając chłopaka siedzącego na ziemi i patrzącego się w stronę nieboskłonu.
Zaciśnięta dłoń zbliżyła się do drzwi. Następnie się cofnęła, później znowu zbliżyła i cofnęła. I tak parę razy. W końcu dało się słyszeć pukanie. W progu pojawił się Ryan. Okazało się, że pukał Asher.
- Mogę wejść?- zapytał.
- Jasne. Pewnie, wchodź.- wpuścił go do środka i zamknął drzwi.- O co chodzi?
- Chciałem pogadać.
- O czym?
- O Ariadnie...
- Uu... Słuchaj, sory za to rano...
- Nie! To ja przepraszam, zachowałem się jak idiota i tak też się czuję. Nie powinienem na ciebie naskakiwać. Ale... No wiesz... Czasami czuję się jak jej ojciec... Jest... Moją małą siostrzyczką... Przez te wszystkie lata już do tego przywykłem. Posłuchaj młody... Jeśli chcesz... To droga wolna...- Ryan zdębiał. Nie docierało do niego co właśnie usłyszał. Asher już wychodził, ale po otwarciu drzwi zatrzymał się.- Tylko.... Masz o nią dbać.- Mówiąc to wyszedł.
CDN