Rozdział 19
"Hiryu!"
Ryan z hukiem otworzył drzwi do komnaty i wbiegł do niej niczym wyścigowy smok na zawodach. Na łóżku siedziała Ariadna i czytała książkę. Jednak nie kryła zdziwienia gdy go zobaczyła, mimo to ze stoickim spokojem spojrzała na chłopaka. Wyraźnie próbował coś z siebie wydusić ale miał trudności ze złapaniem oddechu.
- Spokojnie... Odpocznij i mi powiedz.
- Ariadna... Nie uwierzysz...
- Domyślam się...
- On... Pozwolił nam się spotykać.
Odpowiedział mu pytający wzrok głęboko czekoladowych oczu.
- Naprawdę. Nie wierzysz mi?- spytał niemal z irytacją.
- Słuchaj. Pewnie to jakiś żart, próbuje nas sprawdzić.
- Nie. To jest pewne! Żebyś ty go widziała, on był śmiertelnie poważny. Wiem, że na co dzień też jest dość poważny. No Aaallee.. Jestem pewien.- Ryan mówił dość chaotycznie, jakby zobaczył wampira skalistego w lesie.
- Ech... - westchnęła Ariadna i wstała.- No dobrze... Powiedzmy, że to prawda. Jakie masz wyjaśnienie dla którego Asher tak nagle zmieniłby zdanie?
- Nie wiem. Rozmawiałaś z nim?
- Nie. Pół dnia trenowałam z Karmel za zamkiem.
- No właśnie! A ja byłem u siebie. Myślisz, że Pectus go przekonał?
- Ekhm... Ekhm...- w głowie dziewczyny rozległo się chrząkanie.
- O co chodzi Hiryu, nie mogę gadać?!
- Z Asherem...
- O co chodzi?
- Co tak nagle umilkłaś?- zapytał ją Ryan.
- Yyyy... Rozmawiam z Hiryu.
- To ja.
- Co ty?
- Ja go przekonałem.
- Chyba go nie zahipnotyzowałeś?
- Nie było takiej potrzeby.- w tej chwili Ariadna dojrzała na smoka za oknem, na czubku znajdującego się trochę poniżej drzewa.
- Jesteś czarodziejem. I to nie tylko z mocy i wyglądu!- posłała mu lekki uśmiech.
- Taki fach!- uniósł wysoko głowę, zaryczał głośno (jak na swój wzrost i wiek) i wystrzelił w niebo, po czym zniknął w oddali za ramą okna.
- I co?- po chwili zupełnej ciszy odezwał się chłopak, żeby zwrócić jej uwagę. Ariadna odwróciła się do niego, zarzucając ogniste włosy na plecy i uśmiechając się szeroko.
- Jesteśmy wolni!- zaśmiała się.
- Wierzysz mi?
- Tobie? Skąd?!? Hiryu mi powiedział.- zaśmiała się ironicznie
- Te! Księżniczka! Nie igraj z wodą!
Dziewczyna rzuciła się na niego i przytuliła. Ich radość była niedoopisania.
- To... Co robimy? Idziemy im powiedzieć?- zapytał dziewczynę Ryan.
- Chm... W sumie... Po co zwlekać...- Złapali się za ręce i zeszli razem na dół, poszukując reszty. Jednak w całym pałacu byli sami. Wyszli przed zamek.
Widok był przytłaczający. Dookoła była krew, na ziemi, drzewach i budynkach. Wszędzie biegały wilki, skakały po straganach, niszczyły wszystko co im weszło w drogę, Zniszczyły wszystko. W samym środku około pięćdziesięciu czarnych, krążących wokół plam. Byli wszyscy, Pectus, Karmel i Asher, a i smoki nie odmówiły sobie przyjemności walki. Para szybko się puściła i wyciągnęli bronie, po czym torując sobie drogę przez czarny wir dotarli do nich. Widać było, że od dłuższego czasu męczyli się z wrogami. Byli poharatani i trochę zdyszani. W momencie gdy Ryan podszedł do Pectusa, ten odciął swoim złotym mieczem głowę jednej z bestii.
- Co tu się dzieje?- zapytał przekrzykując wycie wilków wodnik.
- Wilki napadły na miasteczko. Musimy je bronić.- odkrzyknął mu Pectus i jednym ciosem odciął następnemu wilkowi głowę.
- Trochę śmiała zagrywka ze strony Aceira!- skomentowała Ariadna.
- Czego on tu szuka?!- Karmel zdawała się być nakręcona do walki.
- Nieważne. Cokolwiek to jest, nie zdobędzie tego! Rozdzielamy się!- wydał rozkaz Asher, jak przywódca drużyny. Tak też zrobili.
Pectus popędził przed siebie. Z niszczycielską siłą ciął mieczem i niemal tratował napotkanych wrogów. Wszędzie gdzie był pozostawiał po sobie jedynie martwe ciała i rozlaną wszędzie krew. Sprawiał wrażenie, jakby torował sobie drogę.
Ze wszystkich stron Albę otoczyły wilki. Jednak zanim zdążyły ją dopaść, wytworzyła wielki podmuch powietrza, na kształt trąby powietrznej, którego centrum była ona. "Pozbierała" kilku rogów. W pewnym momencie oczy jaj zaczęły świecić złotym blaskiem, a moc jej moc zrobiła się potężniejsza. Sprawiła, że powietrze "eksplodowało", mordując przeciwników, ale nie robiąc najmniejszej krzywdy jej samej. Nagle jeden z wilków rzucił się na nią i wbił swoje ostre jak brzytwa kły w długą szyję smoczycy. Alba zaryczała z bólu, miotała się na wszystkie strony by zrzucić przeciwnika. Ten jednak wbijał zęby coraz głębiej, a z szyi leciała coraz większa struga krwi. Ale smoczyca się nie poddała, obróciła głowę niemal o 180 stopni, chwytając wroga, następnie wykonując zamaszysty ruch głową i wyrzucając go daleko w górę. Stanęła chwilę i odetchnęła, rozejrzała się. Wszędzie dookoła jaśniały czerwone oczy.
Ryan naciągnął linkę i wypuścił strzałę. Grot przebił serce wilka, odrzucając biegnące stworzenie do tyłu. Nad martwym już ciałem przeskoczyły następne. Chłopak ujął w dłoń koleine strzały ale po zetknięciu z jeno skórą obrastały w liście i pare młodych pędów. Gdy trafiały w przeciwnika, ten zamieniał się w roślinę. Krzew w kształcie ofiary wykonującej ostatnie tchnienie. Po wystrzeleniu parunastu, przed Ryanem powstało coś na kształt abstrakcyjnego ogrodu stworzonego przez kogoś kto nad wyraz lubił wilki. Na koniec podrzucił łuk do góry wykonując nic parę obrotów w tył i chwycił go zręcznie czekając na następnych przeciwników. Gdy zauważył że jest bezpieczny, zszedł z dachu, którego strzelał, podszedł do "zaklętego" i pogłaskał go po prowizorycznej głowie mówiąc:
- Żal będzie taką roślinkę wykarczować.
W tym samym czasie w środku miasteczka... Ariadna wykonała popisowy wymach mieczem a ten zaczął płonąć żywym ogniem. Dookoła były porozrzucane ciała wilków. Rude włosy w tle ognia same zdawały się płonąć.Stanęła na dziedzińcu, tym samym gdzie stał pomnik dwóch braci. W uszach szumiał jej wiatr, przerzucając jej włosy raz to do tyłu, a raz do przodu. Cisza. Pustka. Zamknęła oczy. Wyrównała oddech. Ciepło bijące od miecza, chłód wiejący zza pleców. Wsłuchana. Bez wsparcia. W pustce. Dookoła pusty rynek. To było jak medytacja w oczekiwaniu na wroga. Stała sama, skupiona. Czekała na najmniejszy szelest, czy warczenie. Doczekała się... Za sobą usłyszała stąpające po kamiennym bruku łapy, ale jakieś inne. Inne niż zawsze. Jakby głośniejsze. Odwróciła się gwałtownie. Spomiędzy nóg Aceira wyrzeźbionego w pomniku wyszedł jeżąc się i szczerząc kły wilk. Był większy od reszty, bardziej przerażający i oczy miał bardziej przekrwione niż reszta. Na szyi wisiał mu łańcuch spełniający zapewne role obroży. Ariadna stała przygotowana do walki z mieczem trzymanym poziomo tuż przed jej twarzą. Była zmobilizowana. To tylko zwykły wilk w niczym się nie różni od pozostałych... Oczekiwała na atak. Ten jednak zbliżał się do niej wolno tak jak kot podchodzi do myszy.Nie sprawiał wrażenia jakby chciał jej zabić, ale tak jak gdyby chciał się nią pobawić. Zabić czas który jest mu zbędny. Stanął na brzegu pomnika. Jeszcze bardziej obnażył kły. No dalej... Zaatakuj... Ten jednak stał, zupełnie jakby chciał ją nastraszyć. Zrobiła w jego stronę krok. Ten zeskoczył ze wzniesienia i na parę kroków podbiegł. Zatrzymując się o parę stóp od niej.
- Czego się boisz? Dlaczego nie atakujesz?- zapytała. Jakby liczyła, że stworzenie odpowie. Ale odpowiedział jej jedynie ognisty wzrok.
Delikatnie i powoli opuściła miecz. Wróg z początku warczał, ale gdy zobaczył, że dziewczyna nie ma zamiaru go atakować, oczy mu lekko ściemniały. Dorosła już dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co ujrzała. Pierwszy raz widziała coś takiego. Walczyli jako jedna drużyna z wilkami od już pięciu lat, chodź czas bardzo się dłużył i zdawało by się że ta niekończąca się wojna trwa co najmniej dwa razy tyle. Odłożyła broń na ziemię i kopnęła ją nogą, tak że przesunęła się pare metrów dalej. Liczyła w ten sposób na zaufanie stworzenia. Powoli wyciągnęła otwartą dłoń do wilka. Stworzenie przestało warczeć. Uważnie się przyjrzało ognistowłosej. Bestia zbliżyła lekko głowę w jej stronę. Niemal się stykała nosem z jej ręką. Nagle stało się coś bardzo dziwnego. Zwierzęciu rozbłysły oczy, powracając do swojego pierwotnego stanu. Wilk zaczął miotać głową na wszystkie strony. Następnie cały się miotał, padł na ziemię. Zachowywał się jakby był opętany. Dziewczyna odstąpiła od niego na pare kroków. Tarzał się, wiercił. A jego łańcuch uderzany i ciągany po kamiennym bruku, rozbrzmiewał głośno. Zaczął piszczeć. Miotał się coraz bardziej, szybciej. W pewnym momencie przestał. Leżał, ciężko oddychając.
Zasłoniła się rękoma, jednak nic nie poczuła. Słyszała jedynie skowyt i późniejsze warczenie. Wyjrzała za ramię i zobaczyła, szamoczącego się wilka. Próbował zrzucić coś z pyska. Po dłuższym przyjrzeniu się czerwonej plamie, ujrzała Hiryu. Wbił się zębami w górną szczękę wroga i mocno trzymał. Wyglądał jak szmaciana lalka, rzucana na boki bezwładnie. Teraz był ten moment, Ariadna szybko pobiegła bo miecz, chwyciła go, wykonując przy tym przewrót na ziemi. Jednak gdy się odwróciła, by pomóc przyjacielowi, ujrzała jedynie bestię ściągającą łapą smoka z pyska. Następnie ciskającego nim o ziemię i wbijanym w jego ciało ostrych niczym sztylety kły.
- Hiryu! - krzyknęła przerażona i zaczęła biec. Jednak zanim zdążyła, wilk wziął go do pyska, jak upolowanego królika i uciekł za miasto, do lasu, gdzie otworzył się portal którym uciekł. A wraz z nim wycofała się reszta jeszcze żywych wilków.
Dziewczyna przybiegła nad wysokie wzniesienie za miastem, urywającym się nad lasem. W czarnym tle gór, dolin i koryt rzek rozbrzmiewało echem triumfalne wycie wilków.
- Hiryu! -wrzeszczała najgłośniej jak umiała, ze smutkiem i wściekłością w głosie- HIRYUUU! Aaaachhh! Aceiro! Po co to wszystko?! Po co ta gra?! Ujawnij się! Wyłaź ty cholerny tchórzu! Dlaczego mi to robisz co?! Co jest ze mną nie tak?! Dlaczego ja?! Ughh... Wykładaj asa! Pokaż na co cię stać! Zakończmy to! - dziewczynę zaczęła ogarniać panika bezradności, nie mogła się uspokoić. Wszystko zdarzyło się tak nagle, w ciągu kilku sekund. Zachowywała się tak, jakby całą wściekłość chciała wyładować tylko i wyłącznie na krzyku.- Wiem, że to wszystko to nie przypadek! Odpowiedz!!!- podniosła z ziemi kamień i rzuciła najmocniej jak umiała.
Chciała krzyczeć dalej, ale poczuła że ktoś ją złapał mocno za ręce w łokciach. Odwróciła się, był to Asher. I w tym zamieszaniu, które było teraz w jej głowie, zorientowała się, że wszyscy ją obserwują. I wszyscy są równie smutni i źli jak ona sama. Jednak wiedziała, że nigdy nie będą tak tęsknić i przeżywać jak ona. Próbowała się wyrwać, ale uścisk był mocny, a ona zmęczona po wyczerpującej walce. Krzyczała jeszcze przez chwile w ogarniającej ją panice, złożonej z bardzo wielu połączonych ze sobą emocji. Nie dało się opisać co czuła w tamtej chwili. Brat jednak ją chwycił mocniej, by się nie wyrwała i przytulił do piersi. Ona wtuliła się w jego, zakładając mu ręce z szyję. Zapłakała i zacisnęła pięść najmocniej jak umiała. Asher trzymał ją nadal mocno. Może nie okazywał tego, ale w środku bardzo to przeżywał. Zachował zimną krew, dla niego najważniejsze było to, by Ariadna się uspokoiła. Nie ruszając się, przez drżące usta wyjąkała:
- Co teraz będzie...?
- Będziemy robić wszystko, by go odbić.- odpowiedział kojącym głosem.
Jeszcze mocniej się w niego wtuliła, spojrzała przez ramię na Ryana. Zdawał się mówić "powiemy im innym razem". Teraz świat dla Ariadny przybrał jeszcze ciemniejsze barwy, mimo toczącej się wojny. Przez chwilę zdążyli się zbiec ludzie, elfy, krasnoludy, niziołki i czarownice. Krótko mówiąc niemal wszyscy z okolicznych domów. Od razu było po nich widać, że jej współczują dziewczynie. Ale współczucie, choćby nie wiadomo jak wielkie w żaden sposób nie mogło jej pomóc. Miotała się i obijała między myślami. Wśród ich setek widniał jeden obraz: wilk trzymający w pysku krwawiącego Hiryu. Zawołała jedynie cicho w myślach: Hiryu!
CDN
- Wilki napadły na miasteczko. Musimy je bronić.- odkrzyknął mu Pectus i jednym ciosem odciął następnemu wilkowi głowę.
- Trochę śmiała zagrywka ze strony Aceira!- skomentowała Ariadna.
- Czego on tu szuka?!- Karmel zdawała się być nakręcona do walki.
- Nieważne. Cokolwiek to jest, nie zdobędzie tego! Rozdzielamy się!- wydał rozkaz Asher, jak przywódca drużyny. Tak też zrobili.
Pectus popędził przed siebie. Z niszczycielską siłą ciął mieczem i niemal tratował napotkanych wrogów. Wszędzie gdzie był pozostawiał po sobie jedynie martwe ciała i rozlaną wszędzie krew. Sprawiał wrażenie, jakby torował sobie drogę.
Ze wszystkich stron Albę otoczyły wilki. Jednak zanim zdążyły ją dopaść, wytworzyła wielki podmuch powietrza, na kształt trąby powietrznej, którego centrum była ona. "Pozbierała" kilku rogów. W pewnym momencie oczy jaj zaczęły świecić złotym blaskiem, a moc jej moc zrobiła się potężniejsza. Sprawiła, że powietrze "eksplodowało", mordując przeciwników, ale nie robiąc najmniejszej krzywdy jej samej. Nagle jeden z wilków rzucił się na nią i wbił swoje ostre jak brzytwa kły w długą szyję smoczycy. Alba zaryczała z bólu, miotała się na wszystkie strony by zrzucić przeciwnika. Ten jednak wbijał zęby coraz głębiej, a z szyi leciała coraz większa struga krwi. Ale smoczyca się nie poddała, obróciła głowę niemal o 180 stopni, chwytając wroga, następnie wykonując zamaszysty ruch głową i wyrzucając go daleko w górę. Stanęła chwilę i odetchnęła, rozejrzała się. Wszędzie dookoła jaśniały czerwone oczy.
Ryan naciągnął linkę i wypuścił strzałę. Grot przebił serce wilka, odrzucając biegnące stworzenie do tyłu. Nad martwym już ciałem przeskoczyły następne. Chłopak ujął w dłoń koleine strzały ale po zetknięciu z jeno skórą obrastały w liście i pare młodych pędów. Gdy trafiały w przeciwnika, ten zamieniał się w roślinę. Krzew w kształcie ofiary wykonującej ostatnie tchnienie. Po wystrzeleniu parunastu, przed Ryanem powstało coś na kształt abstrakcyjnego ogrodu stworzonego przez kogoś kto nad wyraz lubił wilki. Na koniec podrzucił łuk do góry wykonując nic parę obrotów w tył i chwycił go zręcznie czekając na następnych przeciwników. Gdy zauważył że jest bezpieczny, zszedł z dachu, którego strzelał, podszedł do "zaklętego" i pogłaskał go po prowizorycznej głowie mówiąc:
- Żal będzie taką roślinkę wykarczować.
W tym samym czasie w środku miasteczka... Ariadna wykonała popisowy wymach mieczem a ten zaczął płonąć żywym ogniem. Dookoła były porozrzucane ciała wilków. Rude włosy w tle ognia same zdawały się płonąć.Stanęła na dziedzińcu, tym samym gdzie stał pomnik dwóch braci. W uszach szumiał jej wiatr, przerzucając jej włosy raz to do tyłu, a raz do przodu. Cisza. Pustka. Zamknęła oczy. Wyrównała oddech. Ciepło bijące od miecza, chłód wiejący zza pleców. Wsłuchana. Bez wsparcia. W pustce. Dookoła pusty rynek. To było jak medytacja w oczekiwaniu na wroga. Stała sama, skupiona. Czekała na najmniejszy szelest, czy warczenie. Doczekała się... Za sobą usłyszała stąpające po kamiennym bruku łapy, ale jakieś inne. Inne niż zawsze. Jakby głośniejsze. Odwróciła się gwałtownie. Spomiędzy nóg Aceira wyrzeźbionego w pomniku wyszedł jeżąc się i szczerząc kły wilk. Był większy od reszty, bardziej przerażający i oczy miał bardziej przekrwione niż reszta. Na szyi wisiał mu łańcuch spełniający zapewne role obroży. Ariadna stała przygotowana do walki z mieczem trzymanym poziomo tuż przed jej twarzą. Była zmobilizowana. To tylko zwykły wilk w niczym się nie różni od pozostałych... Oczekiwała na atak. Ten jednak zbliżał się do niej wolno tak jak kot podchodzi do myszy.Nie sprawiał wrażenia jakby chciał jej zabić, ale tak jak gdyby chciał się nią pobawić. Zabić czas który jest mu zbędny. Stanął na brzegu pomnika. Jeszcze bardziej obnażył kły. No dalej... Zaatakuj... Ten jednak stał, zupełnie jakby chciał ją nastraszyć. Zrobiła w jego stronę krok. Ten zeskoczył ze wzniesienia i na parę kroków podbiegł. Zatrzymując się o parę stóp od niej.
- Czego się boisz? Dlaczego nie atakujesz?- zapytała. Jakby liczyła, że stworzenie odpowie. Ale odpowiedział jej jedynie ognisty wzrok.
Delikatnie i powoli opuściła miecz. Wróg z początku warczał, ale gdy zobaczył, że dziewczyna nie ma zamiaru go atakować, oczy mu lekko ściemniały. Dorosła już dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co ujrzała. Pierwszy raz widziała coś takiego. Walczyli jako jedna drużyna z wilkami od już pięciu lat, chodź czas bardzo się dłużył i zdawało by się że ta niekończąca się wojna trwa co najmniej dwa razy tyle. Odłożyła broń na ziemię i kopnęła ją nogą, tak że przesunęła się pare metrów dalej. Liczyła w ten sposób na zaufanie stworzenia. Powoli wyciągnęła otwartą dłoń do wilka. Stworzenie przestało warczeć. Uważnie się przyjrzało ognistowłosej. Bestia zbliżyła lekko głowę w jej stronę. Niemal się stykała nosem z jej ręką. Nagle stało się coś bardzo dziwnego. Zwierzęciu rozbłysły oczy, powracając do swojego pierwotnego stanu. Wilk zaczął miotać głową na wszystkie strony. Następnie cały się miotał, padł na ziemię. Zachowywał się jakby był opętany. Dziewczyna odstąpiła od niego na pare kroków. Tarzał się, wiercił. A jego łańcuch uderzany i ciągany po kamiennym bruku, rozbrzmiewał głośno. Zaczął piszczeć. Miotał się coraz bardziej, szybciej. W pewnym momencie przestał. Leżał, ciężko oddychając.
Ariadna nie była pewna co zrobić. Nie odczuwała lęku, lecz w pewnym stopniu przejęcie, jednak mimo to nie był lęk. Stała spięta. Nagle zwierzę zaczęło się podnosić. Ale oparło się tylko jedną przednią łapą, z głową skierowaną w dół. Nadal ciężko oddychało. Gdy dziewczyna się przyjrzała, zobaczyła że z otwartego pyska stworzenia leci struga gęstej krwi. Cały wilk był w ranach. Większość skóry zdarł ocierając się o nierówne i gdzieniegdzie ostre podłoże. Ziemia pod nim była we krwi i czarnej sierści. Zrobiła w jego stronę krok. W pewnym momencie wilk podniósł głowę. Zjeżył sierść, warczał ukazując swoje wielkie zęby. Szybko stanął na równe nogi. Zaczął się zbliżać. Rzucił się.
Zasłoniła się rękoma, jednak nic nie poczuła. Słyszała jedynie skowyt i późniejsze warczenie. Wyjrzała za ramię i zobaczyła, szamoczącego się wilka. Próbował zrzucić coś z pyska. Po dłuższym przyjrzeniu się czerwonej plamie, ujrzała Hiryu. Wbił się zębami w górną szczękę wroga i mocno trzymał. Wyglądał jak szmaciana lalka, rzucana na boki bezwładnie. Teraz był ten moment, Ariadna szybko pobiegła bo miecz, chwyciła go, wykonując przy tym przewrót na ziemi. Jednak gdy się odwróciła, by pomóc przyjacielowi, ujrzała jedynie bestię ściągającą łapą smoka z pyska. Następnie ciskającego nim o ziemię i wbijanym w jego ciało ostrych niczym sztylety kły.
- Hiryu! - krzyknęła przerażona i zaczęła biec. Jednak zanim zdążyła, wilk wziął go do pyska, jak upolowanego królika i uciekł za miasto, do lasu, gdzie otworzył się portal którym uciekł. A wraz z nim wycofała się reszta jeszcze żywych wilków.
Dziewczyna przybiegła nad wysokie wzniesienie za miastem, urywającym się nad lasem. W czarnym tle gór, dolin i koryt rzek rozbrzmiewało echem triumfalne wycie wilków.
- Hiryu! -wrzeszczała najgłośniej jak umiała, ze smutkiem i wściekłością w głosie- HIRYUUU! Aaaachhh! Aceiro! Po co to wszystko?! Po co ta gra?! Ujawnij się! Wyłaź ty cholerny tchórzu! Dlaczego mi to robisz co?! Co jest ze mną nie tak?! Dlaczego ja?! Ughh... Wykładaj asa! Pokaż na co cię stać! Zakończmy to! - dziewczynę zaczęła ogarniać panika bezradności, nie mogła się uspokoić. Wszystko zdarzyło się tak nagle, w ciągu kilku sekund. Zachowywała się tak, jakby całą wściekłość chciała wyładować tylko i wyłącznie na krzyku.- Wiem, że to wszystko to nie przypadek! Odpowiedz!!!- podniosła z ziemi kamień i rzuciła najmocniej jak umiała.
Chciała krzyczeć dalej, ale poczuła że ktoś ją złapał mocno za ręce w łokciach. Odwróciła się, był to Asher. I w tym zamieszaniu, które było teraz w jej głowie, zorientowała się, że wszyscy ją obserwują. I wszyscy są równie smutni i źli jak ona sama. Jednak wiedziała, że nigdy nie będą tak tęsknić i przeżywać jak ona. Próbowała się wyrwać, ale uścisk był mocny, a ona zmęczona po wyczerpującej walce. Krzyczała jeszcze przez chwile w ogarniającej ją panice, złożonej z bardzo wielu połączonych ze sobą emocji. Nie dało się opisać co czuła w tamtej chwili. Brat jednak ją chwycił mocniej, by się nie wyrwała i przytulił do piersi. Ona wtuliła się w jego, zakładając mu ręce z szyję. Zapłakała i zacisnęła pięść najmocniej jak umiała. Asher trzymał ją nadal mocno. Może nie okazywał tego, ale w środku bardzo to przeżywał. Zachował zimną krew, dla niego najważniejsze było to, by Ariadna się uspokoiła. Nie ruszając się, przez drżące usta wyjąkała:
- Co teraz będzie...?
- Będziemy robić wszystko, by go odbić.- odpowiedział kojącym głosem.
Jeszcze mocniej się w niego wtuliła, spojrzała przez ramię na Ryana. Zdawał się mówić "powiemy im innym razem". Teraz świat dla Ariadny przybrał jeszcze ciemniejsze barwy, mimo toczącej się wojny. Przez chwilę zdążyli się zbiec ludzie, elfy, krasnoludy, niziołki i czarownice. Krótko mówiąc niemal wszyscy z okolicznych domów. Od razu było po nich widać, że jej współczują dziewczynie. Ale współczucie, choćby nie wiadomo jak wielkie w żaden sposób nie mogło jej pomóc. Miotała się i obijała między myślami. Wśród ich setek widniał jeden obraz: wilk trzymający w pysku krwawiącego Hiryu. Zawołała jedynie cicho w myślach: Hiryu!
CDN