Rozdział 17
"Za dużo pytań"
Staruszek odprawił syna do domu, po czym spojrzał na dziewczynę. W jego srebrno-szarych oczach malował się smutek i gorycz.
- A więc...?- zapytała Ariadna.
- Moja córka.... Na imię miała Rosanna... Było to dobre dziecko... Była mądra, uczynna... Po prostu wspaniała... Gdy jej dwudzieste urodziny minęły... Ja i żona postanowiliśmy, że wydamy ją za mąż. Syn, niegdyś naszych sąsiadów, miał być jej mężem. Ale moja córka się nie zgodziła... Wbrew jej woli, zaczęliśmy przygotowania do ślubu. Miała przyjść cała wieś, pare domostw, ale elfie wioski nigdy nie były duże.... Od tylu wieków byliśmy wyrzutkami społeczeństwa, przyzwyczailiśmy już się do tego. Mówili mi: "Odpuść, niech sama zdecyduje!" Ale ja wiedziałem swoje i... chyba byłem trochę za surowy... Gdy nadszedł dzień zaślubin, siłą ją wyciągnęliśmy z pokoju zamkniętego na klucz, by nie uciekła. Na ołtarzu było tak samo. Wszystko było na siłę... Podczas przysięgi małżeńskiej Rosanna powiedziała "nie". Wyrwała się z ołtarza, pobiegła do pobliskiej studni. Była ona przykryta dechami, ale spróchniałymi. Stanęła na nich. Groziła, że się zabije...- starzec patrzył w ziemię niemym wzrokiem, wszystko działo się tu i teraz, w jego głowie.- Próbowaliśmy pomóc, zbliżyć się. Nie dała. Kiedy już ją przekonaliśmy, że to nie ma sensu i zaślubiny się nie odbędą. Zrobiła krok w naszą stronę. Deski się zawaliły... Teraz jej ciało leży w studni, a ja nie mam odwagi, by zejść tam i ją pochować....
Po chwili milczenia, Ariadna ciągnęła temat:
- Co z twoją żoną?
- Nie żyje. Zmarła z bólu, na serce.
- I co było dalej?
- Od tamtego czasu opiekuję się sam jej synem, a moim wnukiem. Zaczął mnie nawiedzać jej duch jakiś miesiąc po. Mieszkańcy uciekli, sąsiedzi, przyjaciele... A ja zostałem z osieroconym wnukiem. Upiór nie pozwala mi odejść, gdyby nie jej dziecko, zginąłbym.
Ariadna obejrzała się za siebie. Coś przemknęło. Zawiał lekki wietrzyk. Spod mgły podniosło się kilka szarych liści. Dziewczyna rozejrzała się podejrzliwie wokoło. Po jej plecach przeszedł zimny dreszcz. Starzec nieustannie patrzył się w ziemię. Nie ruszał oczami, zupełnie jakby coś go opętało.
- Halo?! Panie Starcze?!- delikatnie ręką szturchnęła jego ramię. On skierował szary wzrok na jej twarz. Przyjrzała mu się uważnie. Źrenice miał małe do granic możliwości, pomimo iż był nienaturalnie bardzo blady, zbladł jeszcze bardziej. Co na początku Ariadnie wydawało się być niemożliwe. Zerwał się porywisty wiatr, z ziemi podniosły się teraz wszystkie liście, opadłe z martwych drzew. Mgła też została częściowo rozwiana. Zdawało się, że to zapowiedź huraganu. Gdzieś w oddali, w czerni pojawiła się jasna postać.
- Rosanna...- wyszeptał.
- Biegiem!- zawołała. Pociągnęła za ramię starca, wbiegła z nim do chatki i następnie zaryglowała drzwi deską.- Co miałeś na myśli mówiąc, że twój wnuk cię chroni?
Odwróciła się gwałtownie, zarzucając na plecy swoje ogniste włosy, które w czarno- białym otoczeniu były bardzo widoczne. Na podłodze leżał elf. Sprawdziła mu puls.
- Cholera!- przeklnęła.
Zza ściany wyszedł jego wnuk.
- Co tu robisz?! Schowaj się!- krzyknęła dziewczyna. Chociaż, to upiór... Mało co, to da....
- Wiedziałem, że dziadek umrze...
- Co?!- podniosła na niego wzrok.
- Mama mi to powiedziała. Jego serce nie wytrzymało... Mówiła mi również, że TY się zjawisz... I że ona zginie ostateczny raz...
- Ty... Jak to rozmawiałeś z matką?!
Za drzwiami rozległo się szuranie, a potem wrzask. Coś zaglądnęło przez okno, coś przypominającego ludzką, ale zmutowaną twarz.
- To mama.- oświadczył młody elf.
Gdy Ariadna znowu spojrzała za okno, upiora już nie było. Na szybie, pozostał jedynie lodowaty szron.
- Jak ją pokonać?!
- Przecież wiesz...
- Nie wiem, dlatego proszę powiedz mi!
Coś zaczęło się dobijać, uderzać w drzwi i okna, wszystko przez co mogłoby przejść. Nawet dach i podłoga. Cały dom zaczął się trząść.
- Dobrze to wiesz. A ja i tak też niedługo umrę...
- CO?! Nie umrzesz! Pomogę ci, przeżyjesz! Yyyy... Jakim cudem udało ci się wytworzyć telepatyczną więź z upiorem?!
Dom mocniej się zatrząsł, a z sufitu posypał się kurz. Zupełnie jakby było trzęsienie ziemi.
- Za dużo pytań...- wyszeptało dziecko.
Nagle, dosłownie z pod ziemi, powoli przed Ariadną wyrosła niedoszła elfia żona. Dziewczyna chciała zaatakować płomieniami, ale wtedy przypomniała sobie o słowach Hiryu. Upiór wydał z siebie odgłos krzyczenia, ale tak jakby go ktoś dusił. Miecz został wyciągnięty. Rosanna rzuciła się na młodą wojowniczkę. Ognistowłosa chciała przeciąć ją w pół mieczem, ale zjawa przeniknęła przez ostrze. Zostało wykonanych jeszcze pare innych zamachów i wymachów mieczem. Bez efektów. W tym momencie tajemnicza siła z zaświatów odrzuciła od dziewczyny broń i rzuciła się do ataku. Bezlitośnie cięła ją swą mocą po rękach i ciele. Dziewczyna została przygwożdżona do ściany. Z każdym smagnięciem, powstawała, głęboka rana, z której natychmiastowo lała się krew.Obolała, padła na ziemię i skuliła się na niej. Na całym ciele czuła przeszywający do szpiku kości ból. Czuła zimne dreszcze. Przez chwilę miała problem ze złapaniem tchu. Powietrze przeciął wrzask upiora. przed nią pojawiła się się Rosanna. Był to szary, częściowo zgniły kościotrup z białą suknią ślubną z koronkami na rowkach spódnicy i na ramiączkach. Części zębów, w ogóle nie było, kości policzkowe były zdeformowane i bardzo wystawały do przodu. Na dłoniach były palce, długości około 30 cm, zakończone szponami. Palce u stóp również były nimi zakończone. Z czarnego, lewego oczodołu wyszedł ciemnobrązowy szczur, po sukni na spróchniałą podłogę. Od upiora biła biała poświata. Z bólu zacisnęła mocno zęby i oczy. Teraz dla Ariadny było już tego za wiele. Wilki pokonałam, upiora też pokonam. Z zaciśniętej pięści z bólu, zaczął płonąć ogień, dłoń lśniła płomieniami. Zakrwawiona, resztkami sił się podniosła. Drżącymi kolanami, kulejąc podeszła do upiora, będącego prawie dwa razy większym od niej. Otarła piekącą twarz dłonią. Krew. Spojrzała na upiora głęboko czekoladowymi oczami.
- Słuchaj... Wiem, że zginiesz. Twój syn mi to powiedział. Nie chcę tego robić. Ale muszę! Ty i tak już nie jesteś człowiekiem! Może i nie mogę walczyć... Ale nadal mogę się bronić!...
Patrzyła się na nią dalej ze wściekłością w oczach. Została przestawiona na tryb furii. Upiór wrzasnął i rzucił się na nią. Ariadna jedną ręką trzymała się za bok, drugą trzymała obok, zaciśniętą, bez przerwy płonącą. Zacisnęła oczy w skupieniu, z czoła, spłynęła kropla potu. Skupienie. Słyszała tylko bicie swego serca i upiora. Gdy zabrakło ułamka sekundy, do ciosu. Otworzyła oczy, wyciągnęła przed siebie rękę i otworzyła dłoń. Błysk światła, wrzask upiora, rozchodzący się echem po górach. Były to dwie sekundy.
Zmęczona, obolała, ponacinana i krwawiąca. Oparła się o ścianę, powoli podeszła do drzwi opierając się jedną ręką o losowe przedmioty. Otworzyła je na oścież. Już nie wiał wiatr. Mgła zniknęła, a spomiędzy chmur wyszło słońce.
- Hiryu!
- Tak?
- Jednak przyda mi się transport...
- Już wysyłam Albę!
Oparła się o próg. Spojrzała za siebie. Na podłodze leżały dwa ciała. Dziadka..... i wnuka.....
Spojrzała na pierwsze od lat w tym miejscu promienie słońca. Zamrugała oczami, by jej nie oślepiło. Nie wiedziała czy czuje satysfakcję, czy klęskę. Bardziej chyba klęskę.
- Dzieciak miał rację..... Za dużo pytań.............
Zemdlała.
CDN
P. S. Dla niewtajemniczonych, ta wiadomość u góry mojego bloga o plikach cookie po prostu musi być i ja nie mam na to ŻADNEGO wpływu, dla blogów z Bloggera jest to obowiązek!
Ariadna obejrzała się za siebie. Coś przemknęło. Zawiał lekki wietrzyk. Spod mgły podniosło się kilka szarych liści. Dziewczyna rozejrzała się podejrzliwie wokoło. Po jej plecach przeszedł zimny dreszcz. Starzec nieustannie patrzył się w ziemię. Nie ruszał oczami, zupełnie jakby coś go opętało.
- Halo?! Panie Starcze?!- delikatnie ręką szturchnęła jego ramię. On skierował szary wzrok na jej twarz. Przyjrzała mu się uważnie. Źrenice miał małe do granic możliwości, pomimo iż był nienaturalnie bardzo blady, zbladł jeszcze bardziej. Co na początku Ariadnie wydawało się być niemożliwe. Zerwał się porywisty wiatr, z ziemi podniosły się teraz wszystkie liście, opadłe z martwych drzew. Mgła też została częściowo rozwiana. Zdawało się, że to zapowiedź huraganu. Gdzieś w oddali, w czerni pojawiła się jasna postać.
- Rosanna...- wyszeptał.
- Biegiem!- zawołała. Pociągnęła za ramię starca, wbiegła z nim do chatki i następnie zaryglowała drzwi deską.- Co miałeś na myśli mówiąc, że twój wnuk cię chroni?
Odwróciła się gwałtownie, zarzucając na plecy swoje ogniste włosy, które w czarno- białym otoczeniu były bardzo widoczne. Na podłodze leżał elf. Sprawdziła mu puls.
- Cholera!- przeklnęła.
Zza ściany wyszedł jego wnuk.
- Co tu robisz?! Schowaj się!- krzyknęła dziewczyna. Chociaż, to upiór... Mało co, to da....
- Wiedziałem, że dziadek umrze...
- Co?!- podniosła na niego wzrok.
- Mama mi to powiedziała. Jego serce nie wytrzymało... Mówiła mi również, że TY się zjawisz... I że ona zginie ostateczny raz...
- Ty... Jak to rozmawiałeś z matką?!
Za drzwiami rozległo się szuranie, a potem wrzask. Coś zaglądnęło przez okno, coś przypominającego ludzką, ale zmutowaną twarz.
- To mama.- oświadczył młody elf.
Gdy Ariadna znowu spojrzała za okno, upiora już nie było. Na szybie, pozostał jedynie lodowaty szron.
- Jak ją pokonać?!
- Przecież wiesz...
- Nie wiem, dlatego proszę powiedz mi!
Coś zaczęło się dobijać, uderzać w drzwi i okna, wszystko przez co mogłoby przejść. Nawet dach i podłoga. Cały dom zaczął się trząść.
- Dobrze to wiesz. A ja i tak też niedługo umrę...
- CO?! Nie umrzesz! Pomogę ci, przeżyjesz! Yyyy... Jakim cudem udało ci się wytworzyć telepatyczną więź z upiorem?!
Dom mocniej się zatrząsł, a z sufitu posypał się kurz. Zupełnie jakby było trzęsienie ziemi.
- Za dużo pytań...- wyszeptało dziecko.
Nagle, dosłownie z pod ziemi, powoli przed Ariadną wyrosła niedoszła elfia żona. Dziewczyna chciała zaatakować płomieniami, ale wtedy przypomniała sobie o słowach Hiryu. Upiór wydał z siebie odgłos krzyczenia, ale tak jakby go ktoś dusił. Miecz został wyciągnięty. Rosanna rzuciła się na młodą wojowniczkę. Ognistowłosa chciała przeciąć ją w pół mieczem, ale zjawa przeniknęła przez ostrze. Zostało wykonanych jeszcze pare innych zamachów i wymachów mieczem. Bez efektów. W tym momencie tajemnicza siła z zaświatów odrzuciła od dziewczyny broń i rzuciła się do ataku. Bezlitośnie cięła ją swą mocą po rękach i ciele. Dziewczyna została przygwożdżona do ściany. Z każdym smagnięciem, powstawała, głęboka rana, z której natychmiastowo lała się krew.Obolała, padła na ziemię i skuliła się na niej. Na całym ciele czuła przeszywający do szpiku kości ból. Czuła zimne dreszcze. Przez chwilę miała problem ze złapaniem tchu. Powietrze przeciął wrzask upiora. przed nią pojawiła się się Rosanna. Był to szary, częściowo zgniły kościotrup z białą suknią ślubną z koronkami na rowkach spódnicy i na ramiączkach. Części zębów, w ogóle nie było, kości policzkowe były zdeformowane i bardzo wystawały do przodu. Na dłoniach były palce, długości około 30 cm, zakończone szponami. Palce u stóp również były nimi zakończone. Z czarnego, lewego oczodołu wyszedł ciemnobrązowy szczur, po sukni na spróchniałą podłogę. Od upiora biła biała poświata. Z bólu zacisnęła mocno zęby i oczy. Teraz dla Ariadny było już tego za wiele. Wilki pokonałam, upiora też pokonam. Z zaciśniętej pięści z bólu, zaczął płonąć ogień, dłoń lśniła płomieniami. Zakrwawiona, resztkami sił się podniosła. Drżącymi kolanami, kulejąc podeszła do upiora, będącego prawie dwa razy większym od niej. Otarła piekącą twarz dłonią. Krew. Spojrzała na upiora głęboko czekoladowymi oczami.
- Słuchaj... Wiem, że zginiesz. Twój syn mi to powiedział. Nie chcę tego robić. Ale muszę! Ty i tak już nie jesteś człowiekiem! Może i nie mogę walczyć... Ale nadal mogę się bronić!...
Patrzyła się na nią dalej ze wściekłością w oczach. Została przestawiona na tryb furii. Upiór wrzasnął i rzucił się na nią. Ariadna jedną ręką trzymała się za bok, drugą trzymała obok, zaciśniętą, bez przerwy płonącą. Zacisnęła oczy w skupieniu, z czoła, spłynęła kropla potu. Skupienie. Słyszała tylko bicie swego serca i upiora. Gdy zabrakło ułamka sekundy, do ciosu. Otworzyła oczy, wyciągnęła przed siebie rękę i otworzyła dłoń. Błysk światła, wrzask upiora, rozchodzący się echem po górach. Były to dwie sekundy.
Zmęczona, obolała, ponacinana i krwawiąca. Oparła się o ścianę, powoli podeszła do drzwi opierając się jedną ręką o losowe przedmioty. Otworzyła je na oścież. Już nie wiał wiatr. Mgła zniknęła, a spomiędzy chmur wyszło słońce.
- Hiryu!
- Tak?
- Jednak przyda mi się transport...
- Już wysyłam Albę!
Oparła się o próg. Spojrzała za siebie. Na podłodze leżały dwa ciała. Dziadka..... i wnuka.....
Spojrzała na pierwsze od lat w tym miejscu promienie słońca. Zamrugała oczami, by jej nie oślepiło. Nie wiedziała czy czuje satysfakcję, czy klęskę. Bardziej chyba klęskę.
- Dzieciak miał rację..... Za dużo pytań.............
Zemdlała.
CDN
P. S. Dla niewtajemniczonych, ta wiadomość u góry mojego bloga o plikach cookie po prostu musi być i ja nie mam na to ŻADNEGO wpływu, dla blogów z Bloggera jest to obowiązek!