Rozdział 4
"Opowieść o dwóch braciach"
Ryan nie mógł się pozbierać po tym co zobaczył, stał jeszcze chwilę na urwisku i patrzył się na to wszystko, w końcu się ogarnął i zaczął biec przez las w kierunku groty, w której została reszta przyjaciół. Po chwili szybkiego sprintu, dotarł do jaskini, Asher stał na środku obok Ohena i poprawiał mu popręg w siodle, dziewczyny stały oparte o ścianę z drugiej strony jaskini i rozmawiały, Hiryu siedział na ramieniu Ariadny niczym strażnik który pilnuje skarbu, a Nivis i Alba gonili się po całej grocie, bawiąc się.
- O, jest nasza zaginiona księżniczka!- zaświergotał Asher. A dziewczyny zaśmiały się, widząc jak Asher napastuje Ryana słowami na powitanie.
- Możesz przestać?! Lepiej posłuchaj co zobaczyłem na urwisku jak szukałem czegoś do jedzenia!- powiedział do niego Ryan.
- Co? Wielkiego grzyba, który nam starczy na rok?- skomentowała go Karmel.
-Nie! Po prawej zamek, a przy jego bramie tabuny zwierząt, z kolei po lewej potężny pożar lasu i usłyszałem w nim wycie wilka!
- ZAMEK?!- zaintrygowała się Ariadna.
- Czy to ten w którym panuje niejaki Pectus?- dopytywała się Karmel.
- Bardzo możliwe- odpowiedział jej na pytanie Asher.
- Jak daleko sięga pożar lasu?- zapytała się Ariadna.
- Nie wiem, jakieś pół kilometra? Chyba coś takiego...
- Można tam dolecieć na smokach? Nie jest w okolicach zamku za dużo dymu?- tym razem pytanie zadał Asher.
- Chyba można... Tak mi się zdaje.
- Tak ci się zdaje czy...?
-Tak, tak można! Lepiej?!
- Zdecydowanie.- odpowiedziała mu Karmel. Wszyscy podbiegli do swoich smoków, Ariadna jak zwykle poszła z Karmel do Alby i zaczęli poprawiać siodła i sprawdzać czy wszystko jest w porządku ze smokami.
- Hej! Ariadna, a nie chciałabyś dla odmiany polecieć dziś ze mną na Nivisie?
- Sory Ryan, może następnym razem, obiecałam Karmel, że z nią polecę. - mówiąc to wsiadła na Albę, a smoczyca wzbiła się w powietrze. Ryan niezbyt zachwycony odpowiedzią Ariadny, przewrócił oczami.
- Coś nie tak stary?- zapytał się go Asher.
- Nie, wszystko gra.- odburknął mu i obaj wzbili się w powietrze za dziewczynami. Lecięli tak we czwórkę chwilę, gdy nagle zza wzgórza ujrzeli dokładnie to samo co Ryan, tyle że ogień był trochę bliżej niż powiedział im to chłopak.
- Mówiłeś, że ogień jest pół kilometra od zamku!- powiedział do niego z wyrzutem Asher.
- Jakbyś nie zauważył, ogień nie stoi w miejscu!- odpowiedział mu Ryan,
- Dobra, mniejsza o ogień, podlecimy do zamku od bezpiecznej strony i wylądujemy już wewnątrz. To chyba najbardziej logiczne rozwiązanie!- podsumowała wszystko Ariadna i poleciały dalej, a chłopaki zostali. Asher popatrzył się na Ryana dziwnym wzrokiem.
- Co? Mam coś na twarzy?- zapytał się go Ryan.
- Dlaczego mam dziwne wrażenie, że Ariadna ci się podoba? Ryan zdezorientowany i jednocześnie zaskoczony pytaniem Ashera odpowiedział mu:
- Nie?! Co ci strzeliło do głowy by tak pomyśleć?- powiedziawszy to szybko zaczął lecieć w stronę dziewczyn.
- Nie wydaje mi się...- powiedział do siebie Asher i ruszył za nim. Oblecieli cały zamek dookoła i wylądowali tuż pod zamkiem. Biały kamień zamku i ciemny bruk u jego wejścia pięknie się komponowały, a u wejścia po bokach wisiał herb zamku, skrzydlaty, ognisty smok na czarnym tle.
Gdy wszyscy to zobaczyli, aż dech im zaparło. Smok na herbie przypominał trochę Hiryu. Wszystko się zgadzało, kolor, kształt głowy, skrzydła, tylko ogon był trochę inny.
- Czy oni tworząc ten herb nie wzorowali się przez przypadek na Hiryu?- zapytała się Karmel porównując go do herbu.
- Niemożliwe, znalazłam go gdy jeszcze był jajkiem, od tamtego czasu nikt obcy się do niego nie zbliżył.- odpowiedziała jej Ariadna. Gdy tak wszyscy patrzyli się na herb królestwa, podszedł do nich elf wielkości jednej trzeciej ich wzrostu.
- Witajcie!- przywitał się, a oni zdezorientowani popatrzyli się na niego dziwnym wzrokiem jakby nigdy w życiu elfa nie widzieli. Elf miał na sobie zwykłe szmaciane spodnie w kolorze brązowym, oraz bluzkę w kolorze ciemno zielonym, na głowie nosił czapkę, trochę za dużą, w kolorze takim samym jak bluzka i czarne, zwykłe buty. - Jestem Karso, główny doradca króla. To wy jesteście ci wojownicy którzy zostali wezwani?
- Wojownicy?- dopytywała się Karmel.
- Dobra inaczej zadam wam pytanie. Dostaliście list z pieczęcią królewską od Pectusa?
- Tak! Skąd wiesz?- odpowiedziała mu Ariadna.
- Bo... Jestem jego głównym doradcą i to ja wysłałem wam list?
- Ok, dobra. Gdzie możemy się z nim spotkać?- zaczął przechodzić do rzeczy Asher.
- Później. Król ma teraz ważną konferencję. Chodźcie za mną, smoki zostawcie tutaj i przywiążcie mocno do tego drewnianego drągu wbitego w ziemię, ten mały może zostać.- Hiryu zasyczał na znak protestu, że może i jest mały, ale groźny.
- Czy to jest konieczne?- zapytał się Ryan.
- Tak, gdyby mieszkańcy zobaczyli smoki na ulicy wpadliby w panikę, a tego chyba nie chcecie.
- Chyba nie chcemy.- odpowiedział mu Asher, wziął smoki i przywiązał je do wskazanego słupka. Następnie powiedział do Ohena:
- Niedługo wrócimy, postaraj się nie nabroić dobra?- smok zaryczał na znak zgody.
- Okej, możemy ruszać.- powiedział do Karso.
- Dobra, chodźcie za mną.- wszyscy ruszyli za elfem. Szli małymi alejkami, pomiędzy niewielkimi domkami, mieszkańcy ewidentnie byli zaskoczeni ich widokiem i unikali ich.- Mieszkańcy są nieufni kiedy widzą obcych ludzi w królestwie, sądzą że wy mordujecie zwierzęta w naszych lasach, kradniecie ich plony i różne takie brednie. Krótko mówiąc są przesądni, macie szczęście że mnie spotkaliście, bo gdybyście mięli szukać kogoś na własną rękę nikt by do was się nie odezwał słowem.
- Krótko mówiąc mieszkańcy nie są bardzo gościnni.- podsumowała go Karmel.
- Można też tak powiedzieć.
- Dlaczego król nas wezwał?- wypytywał się Asher.
- Zapewne widzieliście pożar lasu niedaleko zamku.
- No ciężko nie zauważyć.- odpowiedziała mu Ariadna.
- Wiecie kto go spowodował?
- Ja słyszałem tylko wycie wilka.
- To dobrze słyszałeś, on ma armię wilków.
- Jaki ON?- zapytała się Karmel.
- Zaraz wszystko będzie jasne. Teraz pójdziemy do miejsca które król chciał żebym wam pokazał. -Szli tak chwilę, aż doszli na główny dziedziniec, widać było że nie jest to najczęściej uczęszczane miejsce w królestwie. Na dziedzińcu było pusto jak na pustyni, wszędzie walały się śmieci, jakieś gazety pomiatane wiatrem, a na środku stał pomnik. Nie był to jednak byle jaki pomnik. Przedstawiał dwóch władców, a pomiędzy nimi laskę, oboje ją trzymali za ręce, laska miała na szczycie kamień.- Wiecie kim oni są?
- Obstawiam dwóch ważnych władców.- strzelał Ryan.
- I dobrze obstawiasz. Tyle że jeden już nie jest królem.
- A co się z nim stało? Umarł?- wypytywała się Ariadna.
- Nie umarł, tylko przeszedł na ciemną stronę mocy. Dawno temu kiedy Pectus i jego młodszy brat, niejaki Aceiro byli młodzi, dostali od umierającej matki laskę z kamieniem filozoficznym, mieniącym się barwami ognia i emitującym niezwykłą energią. Gdy się trzymało w ręce laskę, zyskiwało się niesamowitą moc, niemal niczym nie ograniczoną. Lendy opowiadają, iż można było dzięki niej przejąć kontrolę nad światem i otwierać portale do innych wymiarów. Była to niesamowita potęga stworzona przez, ponoć najpotężniejszą z wiedźm, na życzenie jednego z władców Loruvii. Pectus i Aceiro od dzieciństwa władali razem królestwem, gdy w końcu przyszła dorosłość, musieli zadecydować który z nich przejmie ojcowski tron. Rada zadecydowała, że tron przejmie Pectus, ale Aceiro był zazdrosny, nie potrafił się z tym pogodzić. Zazdrość przerodziła się w poważny konflikt pomiędzy braćmi. W końcu zaszło to tak daleko, że Pectus zmuszony był wygnać brata z królestwa, ale Aceiro nie odszedł po dobroci, nie dość że straż musiała go na siłę wygnać, to jeszcze bez władzy Pectusa, Aceiro zabrał mu laskę z kamieniem filozoficznym. Przysiągł bratu zemstę, nie wiem jak ani skąd zdobył moc ognia, ale jednego jestem pewien. Nie zabrał jej po dobroci.
- Więc ten pożar to jego sprawka?- zapytała się Ariadna.
- Zgadza się.
- Kiedy Aceiro został wygnany?- zapytał się Asher.
- Jakieś... Dwadzieścia pięć lat temu...? Nie! Dwadzieścia sześć lat temu!
- Pojawił się po dwudziestu sześciu latach?! Co on tyle robił?!- zdziwiła się jego odpowiedzią Karmel.
- Gdybym miał strzelać, to pewnie zdobywał moc i terroryzował inne królestwa.
- Ale dlaczego słyszałem wycie wilka? To przypadek?
- Nie. Aceiro, nie wiem skąd ale ma swoją własną armię wilków, które też mają jego moc.
W tej chwili podbiegł do nich strażnik:
- Król Pectus was oczekuje!
CDN
Jejku! Zajefajny rozdział! Nie mogę się doczekać nexta! Życzę dużo weny❄
OdpowiedzUsuńUuuuu *0*
OdpowiedzUsuńNastępny proszę :D