Cześć! Z tej strony Tina! Uwaga! Wiadomość stulecia! Na blogu jest już 5000 wejść! Chciałabym serdecznie podziękować moim wiernym czytelnikom, którzy śledzą z uwagą mojego bloga, a także innym którzy czytają "tak po prostu" bo nudzi im się, czy nie mają co robić, bo chcą, bo mogą! :3 Dzięki również za Wasze komentarze, które tak wiernie zostawiacie pod każdym nowym rozdziałem i uwaga... Już niedługo pojawi się nowe tło na bloga! Taką małą niespodzianką, żeby się Wam odwdzięczyć, są dwa nowe rozdziały! Trzymajcie się mocno, jeszcze tylko 10 dni (nie licząc weekendu)! I WAKACJE! Pozdro! ;)
Rozdział 11
Rozdział 11
"Czas Stop"
-Nieeee! STOOOP!- krzyczała przerażona Ariadna. Miała mocno zaciśnięte powieki, usiadła skulona na ziemi, zasłaniając głowę obiema rękoma. Serce jej waliło w piersi jak oszalałe, bardzo ciężko oddychała. Nic nie słyszała. O co chodzi? Dlaczego wilki nie zaatakowały? Powoli otworzyła powieki i delikatnie spojrzała w górę.
- Aaa!- wrzasnęła widząc milimetr przed jej twarzą ogromne kły wilka i otwartą paszczę. Zastygła w bezruchu, ze strachu źrenice miała niesamowicie małe. Cała drżała, przyjrzała się bardziej stworzeniu, wilk nie ruszał się, a co najdziwniejsze. Wykonując skok, zawisł w powietrzu. Wstała, rozejrzała się dookoła. Nie! To nie było możliwe! Wszystko się zatrzymało, ogień, pędzące na nią stworzenia, Aceiro, nawet wiatr, od którego drzewa się wpół uginały się zatrzymał.
- Nie... Co ja zrobiłam...?- rozglądała się zdumiona i przerażona jednocześnie- Jak ja to... Nie! To musi być sen... Ale...- dotknęła jednego z wilków- To nie sen.. To prawda! Ryan! Ascher!- wyminęła wrogów i przeskoczyła przez ogień, potykając się biegła najszybciej jak mogła. Nie zatrzymywała się, nie rozglądała. Jej celem był zamek. Nie wiedziała jednak, że każdy jej krok śledzi para oczu.
Wpadła do pałacu i popędziła na górę- Ryan, Asher, Karmel!- wpadła do pokoju swojego chłopaka, Ryan siedział na ziemi i patrzył za okno, usiadła obok. Dłońmi objęła jego twarz i spojrzała mu prosto w oczy- Ryan! Ryan odezwij się! Słyszysz mnie?!- Wszystko stanęło w miejscu. Płacząc przytuliła się do niego.
- Ryan...- wyszeptała. Wstała powoli i ruszyła zobaczyć co z resztą. Nikt nie był lepszy, każdy albo jadł śniadanie, albo siedział w pokoju czytając książkę lub po prostu zajmując się sobą. Podeszła do stojącego przy oknie Ashera, patrzącego się pustym wzrokiem na góry.
-Och... Braciszku... Gdybym mogła ciebie zapytać o radę... Jedno pytanie... Czytałeś tyle książek... Zresztą po co ja to mówię?- wyszła z pokoju brata. nagle coś ją podkusiło, żeby wejść na dach zamku, prowadziły tam schody na końcu korytarza. Zawahała się. Po chwili namysłu, poszła. Otworzyła poziomo położone drzwiczki. na początku słońce ją raziło, weszła. Stała na dachówkach w kolorze ciemno-czerwonym, dach był zbudowany pod bardzo niewielkim kątem, był niemalże płaski. Podeszła do krawędzi wychodzące na miasto. Widziała ptaki, wzbijające się do lotu, wystraszone przez nadbiegające dzieciaki, elfy kupujące na targu. Czas stanął. Strasznym uczucie było, nie czuć wiatru we włosach, nie słyszeć śpiewających ptaków, szumów traw.
- Straszny widok nie?- Ariadna, aż podskoczyła ze strachu, słysząc czyiś głos i mając świadomość, że czas stoi. Nie był to nikt inny jak Aceiro. Stał pare metrów od niej, w prawej ręce trzymał laskę, a kaptur niezmiennie miał zarzucony na głowę.
- Ty! Jak to możliwe!?
- Przykro mi, iż ciebie zawiodłem swoim przybyciem.
- Jak ty to robisz?
- Nie jest pytaniem "co ja robię", tylko co TY ROBISZ?
- Co?- zapytała zdziwiona pytaniem na pytanie. Aceiro wyciągnął przed siebie laskę i stuknął nią powoli, ale mocno dwa razy o ziemię. Kamień zaczął świecić czerwonym blaskiem, po czym promień światła rozprzestrzenił się. Ariadna otworzyła oczy. Zobaczyła świat w jakim nigdy nikt nie chciałby się znaleźć. Wioska, nie była już wioską, walące się domy, ruiny budynków. Zamiast białych gołębi, czarne kruki, na brukowanych ulicach pustki. gdzieniegdzie leżące na wpół pożarte kości zwierząt i nie tylko... Bór, nie był już borem, teraz była to wypalona, czarna niczym węgiel ziemia i gdzieniegdzie płonące jeszcze drzewo. Niebo straciło swoją błękitną barwę. Miało kolor krwi. Nie było już słońca, tylko bordowy księżyc. Nie było już zielonych łąk, a na nich pasących się jeleni i zajęcy, nie było niebieskich wodospadów wypełnionych po brzegi rybami, nie było już niczego. W pewnym momencie zorientowała się, że Aceiro stoi tuż za nią.
- Piękne, prawda...?
- Co to jest?!- obróciła się do niego, czując ból i pogardę w sercu.
- Jeszcze nie wiesz?
- Nie! Możesz mi łaskawie powiedzieć!?- zrobiła krok w bok.
- Hmm... Mogę? Zabawne!- obrócił się do niej.- Ja... Mogę... Wszystko... Ale no cóż, skoro tak bardzo chcesz wiedzieć...- Nagle w jego miejscu pojawił się czarny, gęsty pył, a on sam zniknął. Ariadna rozejrzała się uważnie. Nie było go.
- Super!- westchnęła, spojrzała w dół.- Trochę wysoko...
Skoczyła, zeskakiwała z jednej walącej się części na drugą, gdy znalazła się na wysokości domów, skoczyła na dach najbliższego. Przeszła kawałek, nagle pod jej nogami zawaliły się dachówki. W ostatniej chwili złapała się. Ciężko oddychając, Ariadna wspięła się spowrotem. Idąc, co kawałek pod nogami walił jej się grunt, ale już była przygotowana i nie spadała. Co było najdziwniejsze, czas nie stał już w miejscu, ale pora dnia nie zmieniała się. Wszystko przypominało scenerię z najgorszej wizji końca świata. Nagle, jak z pod ziemi wyrosła przed nią wieża, zaczęła się na nią wspinać. Po długiej męczarni, weszła. Rozciągał się z niej widok na całą Loruvię, była wyższa nawet od zamku. Mimo iż przypominała wysoką górę z walących się, szarych klocków. Spojrzała na miejsce, gdzie niegdyś stoczyli pierwszą walkę z wilkami.
- Wspomnienia... Jakież to urocze... A jednocześnie, takie... Straszne...- okazało się, że za Ariadną stoi Aceiro.
- Gadaj! co się tutaj dzieje?!
- Raczej co się tutaj stanie.
- Co?- Pan Piekieł podszedł do niej od tyłu, złapał ją za ramiona i siłą obrócił w stronę zamku.
- Widzisz to?!- zapytał.- Widzisz czy nie?!
- Tak, widzę!- przybliżył głowę do jej prawego ucha.
- Więc posłuchaj mnie teraz uważnie. Nie będę się powtarzał. To co teraz widzisz, to jest świat jaki ty stworzysz.... To jest twoja przyszłość.... Twoje przeznaczenie....- wyszeptał.
W tej chwili serce jej stanęło w gardle. Nie wierzyła słowom Aceiro.
- TY KŁAMCO!!!- wykrzyknęła i wyrwała mu się. Spojrzała na niego ze wściekłością. Nagle oczy jej rozbłysły, a dłonie zapłonęły.
- Kłamie ten, kto obiecuje i nie dotrzymuje. Kłamie brat siostrze, że rodzice umarli na chorobę. Kłamie ten, kto mówi że jesteście bezpieczni... - Ariadna nie wytrzymała, strzeliła w niego płomieniem. Dookoła strzeliły iskry. W miejscu wroga, w ziemię był wbity jej miecz.
Rozdział 12
"Ariadna?"
Po zniknięciu Aceira, świat rozbłysnął znowu bielą. Po chwili wszystko wróciło do normy, Ariadna była tam gdzie trzeba, a czas nie stał w miejscu. Stała jeszcze chwilę. Była w szoku. Otrząsnęła się. Wyciągnęła miecz, po czym schowała go do pochwy.
- Wie ktoś gdzie jest Ariadna?- zapytał się reszty Asher, schodzą na dół, na śniadanie.
- Rano słyszałam jak gdzieś wychodzi.- odpowiedziała mu Karmel.
- Pewnie poszła się gdzieś przejść.- stwierdził fakty Ryan. Asher się na chwilę zatrzymał i wyszedł przez boczne drzwi do zagrody ze smokami. Zagroda była zbudowana ze zwykłego drewna, miała rozmiar stadionu i była cała zielona. Było nawet poidło przy bramie. Przy końcu wybiegu było duże wzniesienie, a na końcu górka. Asher podszedł do ogrodzenia, wspiął się na nie i oglądał bawiące się na wzniesieniu smoki.
Alba i Ohen właśnie przeciągali linę, a tą liną był.... Hiryu. Jedno ciągnęło za jedno skrzydło, a drugie za drugie skrzydło. Pośrodku zaś stał Nivis, który znudzony patrzeniem się jak cała trójka się "świetnie" bawi, wyciągnął przednią łapę i wypchnął Hiryu do przodu, który zaczął się staczać na dół, spod nosów Alby i Ohena. Nivis skoczył za nim, ale pozostali rzucili się na niego, tym oto sposobem, staczając się na dół "w kupie" i tworzą smoczą kulę. Zatrzymali się dopiero przy Asherze. Leżąc, a to na plecach, a to na brzuchu, czy na "kimś" i patrząc na rozbawionego Ashera. Smoki zrobiły wielkie oczy, aby tylko ich nie karał.
- Ha, ha, ha! Już dobrze, dobrze. Nie martwcie się, nic wam nie zrobię.- Ohen słysząc to, "uśmiechnął" się do pana, wstał i rzucił się na niego, liżąc go po twarzy i... wszędzie. Obśliniony chłopak wstał i otrzepał się ze śliny.- Błee... Ohen, wiesz, że to się nie zmywa...
- Asher, idziesz!?- zauważył stojącą w drzwiach Karmel.- Wszyscy czekamy na ciebie! Śniadanie samo się nie zje!
- Już idę!- tutaj zwrócił się do smoków.- Bądźcie grzeczni.
Na te słowa, Ohen odwrócił się do Hiryu, z błyskiem w oczach.
Asher poszedł jeszcze na chwilę do łazienki, zmyć z siebie resztki DNA Ohena, po czym prosto do jadalni. Wszyscy siedzieli na swoich miejscach, tylko miejsce Ariadny było puste.
- Ktoś wie co z Ariadną?- zapytał się siadając za stołem.
- Może źle się poczuła?- zastanawiał się Ryan.
- Tak, bo ty akurat wiesz co się z nią stało.- skomentował Asher.
- A co ty się tak najeżasz?- zapytał Ryan.
- Bo jakbyś nie wiedział, ja jestem jej bratem i zależy mi na niej najbardziej!
- A co ty wiesz?!
- Wiem, że Ariadna nie mogła się rozchorować, jest bardzo odporna i choruje co parę lat.- powiedział już stanowczo Asher. Ryan zamilkł.
- Asher... Wszyscy się o nią martwimy, nie obwiniaj nas o nic.- uspokoił go Pectus.
- Ja, przepraszam królu, ale po prostu... no... to moja siostra!
- Wiem i dlatego zaraz po śniadaniu, pójdziemy jej poszukać.
Po chwili niezręcznej ciszy i zjedzeniu śniadania, od komnaty weszła Ariadna.
CDN
P. S. rozdział 12 jest z dedykacją dla jednej z moich czytelniczek, Mysterious Rebel oraz dla wszystkich, których ulubionym bohaterem jest Asher! ;)
Dwa rozdziały w jednym poście?! I to ja rozumiem! Gratuluję liczby wyświetleń i czekam na next!
OdpowiedzUsuńOjeju bardzo dziękuję za dedykację! ^-^ (uśmiech na twarzy) jak mi się miło zrobiło. A co do rozdziałów... CUDO!!! Jak ja się bałam, że Ariadnie coś się stanie..na szczęście jest bezpieczna. ;D Asher jest taki troskliwy ^-^ heh gratuluję liczby wyświetleń, życzę weny i czekam na next'a! ;)
OdpowiedzUsuńExtra rozdział.Super piszesz:) moim ulubionym bohaterem też jest Asher! Czekam na next!
OdpowiedzUsuńJa go bardzo lubię (Ashiera)! :D
OdpowiedzUsuń